Czemu nigdy nie może być prosto i łatwo...
21 lipca, upał chyba już wszystkim daje się we znaki. 38 stopni w cieniu to nie lada wyzwanie do wytrzymania tym bardziej dla ekipy pracującej na budowie i to chyba widać. Ostatnie dni to chyba kulminacja kłopotów! Najpier okazało się, że świeżo zalane schody mają złe wymiary, połowa jest dobrze a połowa za niska i za płytka a fachowo mówiąć stopnica i podstopnica są zbyt małe!!! (przez budowę to człowiek jakby chodził do kolejnej szkoły wszystko trzeba przestudiować:) ) Połowę schodów trzeba było niestety rozebrać :( Słońce też tak przygrzewało, że panom pomyliło się gdzie mają stac ścianki na pietrze... A na domiar złego te same słońce zaczęło wyginać krokwie od strony południowej czyli tej najbardziej nasłonecznionej... Ufff te słońce!!! Nie obyło się bez cięzkich chwil i rozmów. Na szczęście panowie przespali się z problemem i już zaszalowali nowe schody z poprawnym wymiarem, ścianki przestawiły się na swoje miejsce a krokwie udało się trochę wyprostować przy dobijaniu nakładek na końcówki. Ciężki dla nas ten dzień od samego początku coraz trudniej dotrwać do urlopu a jeszcze gozej dobija świadomość, że w tym roku urlop to tylko odpoczynek od pracy ale niestety nie od budowy bo ekipa nie skończy prac w palnowanym terminie czyli przed naszym urlopem. Niżej kilka fotke z obecnych prac.
Dachóweczka już na działce. Praktycznie na całym domu jest już deska okapowa i rynny. Brakuje jeszcze trochę folii oraz łat i będziemy gotowi do kładzenia dachówki.
Nieszczęsne schody jeszcze przed rozbiórką...
Jeszcze bez ścianek i folii, na fotkach wydaje się że jest mało miejsca ale faktycznie jest go naprawde sporo!
A to już obecny etap i nawet trzy dachówki na dachu.
Komentarze